Wakacje się skończyły i są już tylko wspomnieniem… Przynajmniej dla większości. Ci bardziej sprytni odmierzają sobie czas wolny mniejszymi porcjami i starcza im jeszcze na wrzesień. Nie ważne gdzie, nie ważne jak, ważne aby naładować baterie. Ważne również, żeby nagromadzoną energię zużywać powoli, aby starczyła na długo. Warto tę metodę wykorzystywać właściwie w każdej dziedzinie, także w edukacji własnej. Jak to zrobić? Jak nie zmarnować całej energii i chęci na pierwsze szkolenie on-line? Odpowiedź jest prosta – wybierz takie, które Cię nie zmęczy, lub dziel czas na jego realizację. O tym czy i dlaczego warto to zrobić dowiesz się poświęcając 4 minuty swojego czasu.

To, że e-learning powinien być zamknięty w jednostki nie dłuższe niż 30-40 minut to fakt znany. Spotykamy się jednak z opiniami, że lepiej dać uczestnikom dłuższe szkolenie skoro i tak mogą samodzielnie sterować swoim czasem nauki, wracać do miejsca, w którym przerwali w dowolnym momencie i ogólnie sami mogą „być sobie sterem, żeglarzem i okrętem” na morzu własnej edukacji. Jeśli również należysz do tej grupy, to zamknij oczy i wyobraź sobie swoją pracę. Czekają Cię zapewne jakieś zadania. Wyobraź sobie teraz zadanie, którego nie lubisz i pomyśl, że zajmie Ci ono 3 godziny. Wyobraź sobie teraz to samo zadanie, które zajmie Ci tylko 30 minut dziennie, ale będziesz musiał/ała realizować je przez 6 dni. Co wybierzesz? Możesz już otworzyć oczy 🙂

Część ludzi powie tak – wolę raz to zrobić i mieć z głowy. Też tak mam, ale raczej w sytuacji, w której muszę wypić miksturę na przeziębienie z 6 ząbków czosnku, łyżki miodu i cebuli (brrr!). Gdy mam takie wyzwanie wolę faktycznie mieć to z głowy niż „smakować” po troszku każdego dnia. Tylko jeśli „połkniemy” takie trzygodzinne szkolenie na raz to jaki będzie jego efekt? Jaka będzie skuteczność nauki, zakładając najlepsze intencje twórcy szkolenia i odbiorcy? Śmiem twierdzić, że marne. Pierwsze 20 minut jakoś pójdzie, pierwsza godzina zleci, ale zostają jeszcze dwie. Skorzystamy tu być może z opcji przerwania i powrotu do szkolenia za jakiś czas, zgoda. Tylko czy starczy nam motywacji aby to zrobić wiedząc, że jeszcze dwie godziny przed nami? Starczy tylko wówczas, gdy temat szkolenia będzie dla nas inspirujący i interesujący i tylko takich Wam życzymy ale życie pokazuje, że czasem trzeba się zmierzyć z tematem mniej wymarzonym i o takim tu rozmawiamy.

A teraz druga grupa – widzi szkolenie 30 minutowe – motywacja wzrasta i ze śpiewem na ustach „Dam radę, dam radę” przystępuje do działania. 30 minut mija, szkolenie fajne, wiedza przyswojona, utrwalona, zakończona logicznym podsumowaniem, ćwiczeniem czy testem. Zadanie wykonane i gotowość do podjęcia kolejnego będzie o wiele wyższa.

Podsumowanie

Szkolenia, w odróżnieniu od mikstury na przeziębienie, bardzo rzadko są niedobre, niesmaczne ale za to skuteczne. Skuteczność ich jest wynikiem smaku twórcy, techniki wykonania oraz wiedzy o tym jak ludzie się uczą, a co najważniejsze – jak się nie uczą.

Jeśli preferujecie dłuższe fragmenty szkoleń i potraficie się tak uczyć to doskonale. Macie zapewne wysoką automotywację lub realizujecie temat, który wyjątkowo Was pasjonuje. Dla tych wszystkich, którzy uczą się tematów mniej dla nich porywających proponujemy takie konstruowanie jednostek edukacyjnych, aby zamknąć logiczną całość w bloku ok. 30 minut.